
16 listopada, 2022 • 0 Comments
Wspólna pamiątka z naszego ślubu
Przeżyjmy to jeszcze raz! Zapraszamy do obejrzenia zdjęć z wesela. Znajdziecie je TUTAJ. Oczywiście są one do swobodnego wykorzystania wszystkich gości, także śmiało publikujcie i nas oznaczajcie! Jesteśmy bardzo ciekawi, które zdjęcia Wam się najbardziej spodobały.
Pamiętajcie też aby użyć #gosiaikarol w waszych social mediach. Miłego oglądania!

18 czerwca, 2022 • 0 Comments
To już dziś! Sprawdźcie gdzie zaparkować przy kościele.
Kochani, już ostatnie godziny dzielą nas od spotkania w najważniejszym dniu na naszej wspólnej drodze.
Ślub rozpocznie się o 15:30.
Dużym wyzwaniem jest zapewnienie dla Was miejsc parkingowych na naszą uroczystość – nie tylko my dziś świętujemy, dostępność Placu Jana Pawła będzie mocno ograniczona dlatego zadbaliśmy o zapewnienie Wam miejsc w wyznaczonych strefach – zapraszamy do parkowania zgodnie z poniższą mapką.
Wjazd na parking jest od strony ul. Narutowicza – front kościoła, parkingi alternatywne – tył. Nie możemy się doczekać!

16 czerwca, 2022 • 0 Comments
Dlaczego bierzemy ślub w „dużym kościele”?
Kościół parafialny pw. Matki Bożej Pocieszenia w Żyrardowie – potocznie zwany dużym kościołem – to wyjątkowe miejsce. To właśnie tam zarówno moi, jak i Małgosi rodzice ślubowali sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską. Moi rodzice uczynili to 31 lat temu, a Gosi rodzice – 33 lat temu.
Jest to bardzo wyjątkowy kościół w naszym mieście, Co więcej, mieszkamy naprzeciwko niego i patrzymy na niego każdego dnia wstając, budząc się, dlatego bardzo nam zależało, żeby to był właśnie ten kościół. Zaczęli go wprawdzie remontować – co nieco nas zmartwiło, ale najważniejszy dla nas nie jest aktualny wygląd kościoła, a samo miejsce i wspomniane już wydarzenia z nim związane, w tym jego wymiar symboliczny. Dziś zresztą uroniliśmy z Gosią łezkę w oku, patrząc przez okno i widząc, jak ściągane są rusztowania z przedniej fasady kościoła – więc będzie nie tylko symbolicznie, ale i pięknie.
Mszy świętej, podczas której weźmiemy z Małgosią ślub, przewodniczyć będzie ksiądz Łukasz, którego kazania są przepiękne. To właśnie ten kapłan we wrześniu odprawiał mszę podczas ślubu Basi – mojej siostry, i było naprawdę przepięknie, także nie możemy się doczekać już, jaką mądrość usłyszymy od księdza Łukasza na nasze najbliższe lata.
Wiemy, że tradycja brania ślubu w kościele już mija, ale ten rytuał przejścia i oznajmienie społeczności wiernych i naszej rodzinie, że deklarujemy sobie miłość po kres naszych dni jest dla nas tym bardziej ważny, istotny i nie wyobrażaliśmy sobie innego scenariusza, niż tradycyjny ślub konkordatowy w kościele.
Sam budynek kościoła to jeden z najokazalszych obiektów sakralnych na Mazowszu, którego bryła wraz z wyniosłymi ponad 70-metrowymi wieżami, góruje nad całym miastem. Kościół zaprojektowany został w tzw. stylu nadwiślańskim, czyli jednej z naszych rodzimych odmian neogotyku, stąd w jego architekturze dostrzec można nie tylko strzelistość sylwetki, ale takżę prostotę i czytelność całego układu murowanej konstrukcji, a także umiarkowanie w zdobnictwie. Uwagę zwraca także elewacja frontowa, wraz z dużą rozetą maswerkową, umieszczoną w centralnym miejscu oraz wimpergami, galerią i bogatym profilowaniem wejść. Ten monumentalny kościół stanowi zatem idealne miejsce na przeżycie tej równie monumentalnej chwili naszego życia.

13 czerwca, 2022 • 0 Comments
Nasze zaręczyny o wschodzie słońca w Dubaju
Nasze zaręczyny miały wyjątkową formę, bo odbywały się w miejscu bliskim mojemu sercu – Karol to magiczne pytanie zadał w Dubaju. Dubaj kojarzy mi się bardzo dobrze – lubię Zjednoczone Emiraty Arabskie, lubię ten konkretny emirat, jakim jest Dubaj. Myślę, że jest bardzo ciekawą mieszanką kulturową i chyba jedynym miejscem na ziemi, gdzie przepych i bogactwo nie razi bardzo po oczach.
W Dubaju także startowałam w zawodach i ścigałam się z najlepszymi, także miałam okazję być tam kilkukrotnie, a ta nasza zeszłoroczna wycieczka – bo zaręczyliśmy się 5 czerwca 2021 roku – dla Karola była pierwszym wyjazdem do Dubaju. Czas zaplanowaliśmy sobie od A do Z, praktycznie każdy dzień mieliśmy wypełniony różnymi atrakcjami. Jedną z tych atrakcji, które w zasadzie ustaliliśmy wspólnie podczas kolacji przy Burj Khalifa, był lot balonem. I to właśnie tam Karol postanowił zadać mi TO pytanie!
Było to naprawdę bardzo zaskakujące, tym bardziej, że byliśmy zestresowani, bo dzień przed lotem balonem… oglądaliśmy filmy, jak te balony źle lądują, jak się rozbijają, kosze się przewalają… I byliśmy zestresowani, ale i ciekawi, jakie będą losy naszego balonu. Na szczęście podczas lądowania wszystko przebiegło bezpiecznie i zgodnie z planem.?
Karol miał przygotowaną przecudną przemowę, która niesamowicie ujmowała za serce, jednak tej przemowy nie usłyszałam w momencie i dniu oświadczyn, a dopiero dzień później – gdy emocje opadły. Bo jednak jest to taki silny ładunek emocjonalny, że jedyne, co Karol był w stanie wydusić z siebie, to “Kocham Cię. Czy zostaniesz moją żoną?”
Ta magiczna chwila miała miejsce o 5:30 rano, przy wschodzie słońca, nad pustynią w Dubaju. Było to naprawdę coś przecudownego, ale wydaje mi się, że nic nie mówi o tym piękniej, jak uwiecznienie tej chwili samej w sobie. Dlatego zapraszamy do obejrzenia naszych zaręczyn – filmik znajduje się poniżej:
ZOBACZ JAK WYGLĄDAŁY NASZ ZARĘCZYNY!
Oczywiście i ja się popłakałam, i Karol się popłakał, było to naprawde bardo emocjonujące. Po zaręczynach, podczas naszego pobytu, zrobiliśmy sobie też naszą zaręczynową sesję zdjęciową. Wykorzystując portal Flytographer znaleźliśmy bardzo fajną panią fotograf i umówiliśmy się na sesję zdjęciową w starej części Dubaju. Zdjęcia wyszły przecudnie i mamy z tego dnia fajną pamiątkę, którą będzie można obejrzeć podczas wesela w przygotowanych przez nas albumach.

11 czerwca, 2022 • 0 Comments
Belvedere – czyli co nieco o alkoholu na weselu
Nie ulega wątpliwości, że w naszej kulturze alkohol na weselu to pozycja niemal obowiązkowa. Owszem, zdarzają się celebracje bez procentowych trunków, my z Karolem jednak postawiliśmy na oryginalne podejście do alkoholu, jaki pojawi się na stołach podczas naszego przyjęcia weselnego.
Przede wszystkim, nie może na nich zabraknąć wódki Belvedere – ten trunek łączy w sobie najsurowsze metody wytwarzania oraz 600 lat historii produkcji wódki. Międzynarodowy sukces Belvedere Vodka zaczęła osiągać w latach 90-tych ubiegłego wieku. To właśnie wtedy nasz lokalny Polmos Żyrardów – jedna z największych ówcześnie firm, produkujących alkohole – postanowił stworzyć własne, unikalne marki. W efekcie w 1993 roku – w tym samym, w którym na świat przyszła maleńka Gosia – wyprodukowano pierwsze butelki trunku o nazwie Belvedere Vodka. Już trzy lata później, jako pierwsza na świecie luksusowa wódka, Belvedere trafiła na amerykański rynek, tworząc kategorię Super Premium Vodka. Co więcej, jest to ten sam alkohol, co James Bond spożywał w filmnie „Spectre”.
Columbia Pictures, Belvedere
Co ciekawe, samo słowo „Belvedere” oznacza „beautiful to see”, czyli „dobrze widzieć” – a my uważamy, że naszych gości takżę dobrze widzieć, celebrujących z nami najwazniejszy dzień naszego życia, a zarazem pierwszy dzień bycia Żoną i Mężem. Rzecz jasna, nie samą wódką żyje człowiek – z tego powodu w naszym weselnym menu zagości szeroki wybór drinków i koktajli do wyboru.
Naszym ulubionym drinkiem jest whisky sour, w skład którego wchodzi whisky, sour mix i angostura.? Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by goście spróbowali zupełnie innych smaków, sięgając po tequila boom boom (czyli mieszankę tequili ze sprite’em), kamikaze (wódka czysta, blue curacao i sok cytrynowy), mojito virgin (limonka, mięta, cukier trzcinowy, woda gazowana), cuba libre (rum, sok z limonki i cola), czy też… sex on the beach (wódka, likier kokosowy, soki żurawinowy, ananasowy, pomarańczowy).
Co więcej – nasi goście weselni już teraz mogą zastanawiać się, z jakich pozycji, zawartych w cocktail menu, zdecydują się skorzystać podczas przyjęcia. Menu z drinkami można bowiem na spokojnie przeanalizować. Znajduje się poniżej.

10 czerwca, 2022 • 0 Comments
Co było dla nas ważne przy wyborze sali weselnej?
Wybór sali na wesele był dla nas niełatwym przedsięwzięciem, chociaż wydaje mi się, że ze względu na czas pandemii – mieliśmy troszkę łatwiej. Pierwsze przymiarki do planowania ślubu i wesela rozpoczęliśmy w czerwcu 2021 roku – to wtedy obejrzeliśmy pierwsze sale, mogące spełnić nasze oczekiwania. Ludzie żyli wtedy jeszcze w przeświadczeniu, że nie wiadomo, co się może stać, jak będzie wyglądała sytuacja covidowa, czy imprezy masowe, wesela i inne tego typu uroczystości będą w ogóle miały pozwolenie na to, żeby się odbywać.
Szukaliśmy miejsca, które zmieściłoby sporą liczbę gości – Karol ma ogromną rodzinę, a ja mam bardzo dużo znajomych, którzy towarzyszyli mi na różnych etapach mojego życia i chcemy wspólnie z tym gronem celebrować najważniejszy dzień naszego życia. To właśnie z tego powodu padło na hotel Narvil – obiekt położony w przepięknej okolicy, u ujścia Bugu do rzeki Narwi. Ten sam, w którym odbyło się między innymi wesele Aleksandry Kwaśniewskiej i Kuby Badacha.
Zaletą Narvilu jest dyskretna i zaciszna atmosfera leśnej okolicy – już na pierwszy rzut oka widać, że obiekt ten chłonie energię, pochodzącą z natury.? Co ważne, nie brak tu aspektu ekologicznego – hotel powstał z zachowaniem szacunku i w pełnej harmonii z przyrodą, która go otacza. Budynek usytuowany jest pomiędzy drzewami w taki sposób, że nie było konieczności dokonywać zbędnej wycinki drzew, a wewnątrz obiektu dostrzec można liczne nawiązania architektoniczne do dwóch symboli – spokoju lasu i żywiołu wody.
Przede wszystkim jednak obiekt jest bardzo duży, a to sprawia, ze jest w stanie pomieścić tylu gości, ilu chcemy zaprosić na nasze wesele – a liczba ta robi wrażenie, bo na chwilę obecną jest to około 450 osób. Oczywiście mamy świadomość tego, że przy takiej skali istnieje duża szansa, że komuś z gości wypadnie zdarzenie losowe, z powodu którego może ostatecznie nie przybyć na wesele, zależało nam jednak na umożliwieniu obecności każdego gościa, bez potencjalnych kalkulacji.
Hotel Narvil w Serocku ma wszystko to, czego potrzebowaliśmy – piękną lokalizację, jest usytuowany stosunkowo blisko do Warszawy, Żyrardowa oraz lotniska, co ma znaczenie dla naszych gości z zagranicy. Ponadto obiekt ten ma świetną bazę noclegową. Zarówno Karol i ja, jak również rodzice i nasza firma EMKA S.A. mieliśmy okazję organizować w Hotelu Narvil eventy i uczestniczyć w eventach organizowanych przez inne firmy, także mieliśmy możliwość przekonać się, że obsługa jest na bardzo wysokim poziomie. Jedzenie jest wydawane bardzo szybko, wszyscy są mili i kulturalni, szef kuchni jest fenomenalny, a wszystko, co wyjdzie spod jego ręki – przepyszne.
No i, co równie ważne, z pracującymi w hotelu osobami naprawdę można się dogadać.❤️ Rzecz jasna zapewne nie wszystko, co wymyślimy, jest do zaakceptowania przez gospodarzy, ale możemy każdy pomysł z nimi na spokojnie przegadać, mając pewność, że zostanie nam udzielona stosowna rada. Daje nam to komfort, że nasze wesele zostanie w odpowiednio zorganizowane, a wszystkie potencjalne problemy i trudności – rozwiązane w korzystny dla obu stron sposób.

9 czerwca, 2022 • 0 Comments
Jak wyglądają zaproszenia na nasze wesele?
Ostatnie dwa lata, jeśli chodzi o mnie i Karola, upłynęły nam pod znakiem ciągłego podróżowania.? Z tego też powodu nasze zaproszenia ślubne mają taką, a nie inną formę – zaproszenie wygląda jak paszport, do którego włożona jest karta pokładowa czy tez karta boardingowa.✈️
W ten sposób z jednej strony chcieliśmy podkreślić te podróże, towarzyszące nam w ostatnim czasie, z drugiej natomiast – znaleźć zaproszenia, których forma będzie nietuzinkowa, ciekawa i zaskakująca dla naszych gości. Póki co – spotykaliśmy się z samymi pozytywnymi komentarzami, jeśli chodzi o zaproszenie.?
Rzecz jasna, oprócz ciekawej formy, zawiera ono wszystkie niezbędne informacje, takie jak data, miejsce ślubu i wesela, adres strony internetowej, a także indywidualny kod zaproszenia, dzięki któremu nasi goście mogli odprawiać się na wesele. Było to możliwe dzięki pomocy naszego departamentu IT, który napisał autorski system odpraw.? W systemie można zaznaczać różnego rodzaju informacje – jak podczas odprawy przed lotem – w tym takie szczegóły, jak choćby preferencje obsadzenia stoliku.✅
Cieszy nas to, że system sprawdził się doskonale, a goście nie tylko odnaleźli się w takiej formie odprawy przed lotem, ale dodatkowo cenią sobie taki sposób potwierdzenia swojej obecności w tym ważnym dla nas dniu oraz możliwość dogrania interesujących ich szczegółów. Także na zaproszeniu nie mogło zabraknąć naszego zdjęcia – tym razem padło na fotografię ze studniówki Karola.?
Produkcją naszych zaproszeń zajęła się firma Forum Design Cards z Nadarzyna. Nie możemy także nie wspomnieć o Michale Aniele naszego życia i naszej firmy – Bartosz Łysikowski to osoba, która swoim magicznym piórem dotykała wszystkich elementów wizualnych, zaproszeniowych oraz innych, związanych z weselem. Są one dzięki temu bardzo personalne, mają wiele ukrytych rzecz – jest serduszkowa poświata, przepiękny cytat, który mówi o tym, że nie ma nic piękniejszego, jak poślubić swoją dziecięcą miłość… ?

9 czerwca, 2022 • 0 Comments
SAVE THE DATE! Przypominajka o dacie ślubu.
Razem z Karolem mamy generalnie to do siebie, że bardzo często o czymś zapominamy. Dlatego jeśli ktoś nam nie wyśle konkretnego zaproszenia na Teamsie czy dodanego Outlooku zaproszenia na spotkanie, świętowanie czy inną celebrację, to po prostu wypada nam to z głowy. U nas nawet forma przypomnienia lub powiedzenia o czymś musi być taka w pełni zmaterializowana.
Stąd też rozdaliśmy naszym gościom prawie na rok przed ślubem coś, co po angielsku nazywa się „Save the date”, a po polsku można by przetłumaczyć jako „Zapisz sobie datę” albo „Przypominajka”.? Nasze „Save the date” miało wyjątkową formę – otóż ich forma już pokazywała, jaki będzie motyw przewodni wesela, jeśli chodzi o kolor – a w zasadzie jeden z kolorów: różowy.
Owe „Save the date” na jednej stronie miało oczywiście datę ceremonii, a po drugiej stronie, aby jeszcze bardziej je urozmaicić, by nie była to tylko pusta, wyrwana kartka z kalendarza, nad tym kalendarzem z zaznaczoną datą 18 czerwca znajduje się nasze zdjęcie.? Może nie jest to jedno z pierwszych zdjęć, na których jesteśmy razem, ale jest to jedno z pierwszych zrobionych po tym, jak zostaliśmy już z Karolem parą. Ja miałam wtedy siedem lat, Karol osiem, a fotografię wykonano w charakterystycznej piwnicy, która była dla nas miejscem zabaw i imprez w starym domu Karola. Co ciekawe, samo zdjęcie zostało zrobione podczas jego urodzin, które zawsze miały wyjątkowe miejsce w kalendarzu.?
Oczywiście na tego typu imprezach mieliśmy pole i wolność do działania, i jak to na młodzież przystało – pomysłów na zabawę nam nie brakowało. Jednym z nich była gra w butelkę – na buziaki. Był buziaki w policzek i buziaki w usta, była też szansa na tzw. „oddawane” i robiliśmy z Karolem wszystko,żeby te oddawane buziaki były takie, jak być powinny. ?

12 sierpnia, 2021 • 0 Comments
Zaczęło się w piaskownicy. Znamy się ponad 20 lat.
W zasadzie to żadne z nas nie ma pojęcia jak się poznaliśmy. Nie wiemy ile mieliśmy lat, czy gdzie odbyło się nasze pierwsze spotkanie. Jednego jesteśmy pewni – znamy się od zawsze. Przyjmijmy, że od przysłowiowej piaskownicy. Ale dokładnie kiedy, tego nie wie nikt – nawet nasi rodzice. Dla tych co nas nie znają aż tak dobrze, myślę, że należy się słowo sprostowania dlaczego hasło “rodzice” pada już w pierwszym wpisie ślubnego bloga, który bądź co bądź dotyczyć ma właśnie naszego ślubu i wesela. Otóż, poznali nas ze sobą właśnie oni – nasi rodzice, którzy dla siebie byli nikim innym jak znajomymi z jakiegoś wspólnego grona znajomych.
Istnieją duże szanse, że pierwszy raz zobaczyliśmy się jak ledwo co potrafiliśmy mówić, a urocze “Gugugaga!” było odpowiednikiem “Miło Cię poznać!” Pierwsze świadome, dłuższe spotkanie, które pamiętamy, to rok 1999 i wspólny wyjazd na zimowisko do Szczyrku. Stresowałam się. Było tyle nowych rzeczy. Był Karol. Był Marcin. Mnóstwo nowych przyszywanych “cioć” i “wujków”, no bo jak inaczej możesz mówić do miłych, opatrzonych już dorosłych z którymi widzisz się dzień w dzień przez tydzień? Tylko “ciociu” i “wujku”. Proste. Wracając do Szczyrku, to ja chyba przeżywałam ten wyjazd zdecydowanie bardziej niż Karol. Karol znał się lepiej z Marcinem, byli w tym samym wieku, a co najważniejsze, to był już ich drugi (a może nawet i trzeci!) narciarski sezon! Moje przypuszczenia okazały się słuszne. 7-letni chłopcy naprawdę dawali radę.
Marcin zdecydowanie przodował, jeżeli chodzi o umiejętności narciarskie. Karol był na miejscu drugim, a miejsce trzecie przypadło mi. Tempo Marcina było na tyle dobre, że mógł być kompanem zjazdowym nawet dla dorosłych! Ja pierwsze dwa dni zimowiska spędziłam na nauce, natomiast od dnia trzeciego zostawiłam za sobą wyciąg taśmowy i podjęłam kolejne narciarskie wyzwanie jakim był orczyk. Niejednokrotnie zdarzało się, że Karol czekał na mnie, a czasem wykonywał dwa zjazdy na rzecz mojego jednego, w efekcie czego lądowaliśmy na jednym orczyku nie mając pojęcia jeszcze, co się święci.